Dubaj – Muscat – Sir Bani Yas Island – Abu Dhabi – Dubaj, grudzień 2016
Święta Bożego Narodzenia na statku, czemu nie? Na rejs świąteczny wybraliśmy się do dobrze znanego nam Dubaju, decydując się na tą destynację kierowaliśmy się słoneczną pogodą – średnia temperatur w grudniu 26 C. Wybraliśmy rejs statkiem Costa neoRiviera armartora Costa Cruise z uwagi na bardzo atrakcyjną cenę jak za rejs w okresie świątecznym – 589 euro za osobę. Costa neoRiviera jest statkiem starszym, zbudowanym w 1999 roku, a w 2013 roku zmodernizowanym, dodatkowo jest jednym z mniejszych statków wycieczkowych – 1 700 pasażerów, 216 m długości oraz 48 200 ton pojemności brutto. Powoduje to, że ma kameralny charakter, przy czym niczego mu nie brakuje w zakresie wyposażenia czy atrakcji porównując ze standardowymi statkami wycieczkowymi.

Wybór lotów do Dubaju jest bardzo duży, my wybraliśmy czeską linię Smartwings latającą z lotniska w Ostrawie na lotnisko Dubai International. Atutem napewno była przystępna cena (szczególnie w okresie świątecznym, kiedy bilety lotnicze są zwyczajowo droższe), ok. 1 200 zł za osobę w dwie strony, z wliczonym w cenę biletu 15 kg bagażem rejestrowanym oraz posiłkiem na pokładzie. Do tego termin lotu idealnie był dopasowany do rejsu, nie wymagający noclegu przed ani po rejsie.
Lotnisko w Ostrawie, gdzie rozpoczęliśmy o poranku naszą podróż, jest położone około półtora godziny drogi samochodem od Katowic (autostradą bez opłat), na miejscu można pozostawić samochód na parkingu dozorowany w cenie ok. 64 zł (400KC) za 8 dni. Samo lotnisko jest bardzo małe i praktycznie nie ma na nim ruchu. Lot przebiegał bardzo przyjemnie, a miłym zaskoczeniem była polska obsługa samolotu, która specjalnie dojeżdżała z bazy z Katowic na ten lot…także wszyscy finalnie spotkaliśmy się w Ostrawie 😉 W trakcie lotu podano obiad i przekąskę oraz napoje, w tym alkoholowe.

Smartwings przylatuje do Dubaju na główne lotnisko, ale niestety na terminal 2, z którego latają głównie linie niskokosztowe, którego nie obsługuje bezpośrednio metro. Port Rashid wraz z terminalem rejsowym jest także położony niedogodnie z punktu widzenia komunikacyjnego, zatem jedynym rozsądnym środkiem transportu była taksówka w cenie 60 AED (ok. 65 zł), którą dostaliśmy się bezpośrednio pod sam statek (czas podróży ok.30-40 min). Po przybyciu do terminalu wszelkie formalności, pomimo kolejki, udało nam się bardzo sprawnie załatwić. Na statek weszliśmy ok. 20-tej udając się na kolację, która była prowadzona w pierwszy dzień rejsu w formule open – bez wyznaczonych stolików oraz określonej godziny kolacji.

Po zjedzonej w świątecznym już klimacie pierwszej kolacji udaliśmy się do naszej kabiny – kolejny raz wybraliśmy wewnętrzną kabinę – gdzie czekały już na nas nasze bagaże. Zaraz po wejściu na statek odczuwało się atmosferę świąteczną – stroiki świąteczne, choinki, bombki, kolorowe ozdoby na drzwiach każdej kabiny, a nawet stajenka betlejemska.

Kolejny dzień rozpoczęliśmy od śniadania z pięknym widokiem na las wieżowców Dubaju.

Tego dnia statek do południa stał jeszcze w porcie w Dubaju i dlatego dopiero zasadniczo drugiego dnia rejsu odbyły się obowiązkowe ćwiczenia ewakuacyjne (trwają zwykle 10-15 minut) o godzinie 12:00- kamizelki ratunkowe czekały jak zwykle schowane w szafie w kabinie. Po spełnionym „obowiązku ewakuacyjnym” statek popłynął w kierunku Omanu, który był kolejnym celem naszego rejsu.

Całe popołudnie dnia wigilijnego spędziliśmy na odpoczynku i czerpaniu kąpieli słonecznej oraz na korzystaniu z atrakcji statku. Wieczorem odbyła się uroczysta kolacja wigilijna, już w standardowych dwóch turach w przydzielonym na czas całego rejsu stoliku. Tym razem trafiliśmy na stolik z miłym towarzystwem Polaków. Armator przygotował specjalne menu składające się z typowo włoskich potraw świątecznych, z dużym wyborem potraw rybnych. Wraz z współtowarzyszami stwierdziliśmy, że do pełni szczęścia podczas kolacji wigilijnej brakowało tylko opłatka, który warto zabrać z Polski, my zapomnieliśmy.

Wieczorem, a dokładniej o północy, odbyła się Christmas Holy Mass – najprawdziwsza pasterka…z żywą szopką (bez zwierząt) prowadzoną przez włoskiego księdza. Przed rozpoczęciem mszy, która odbywała się w teatrze, rozdawano rozpisany przebieg liturgii oraz kazanie w kilku językach (angielski, niemiecki, hiszpański, włoski). Przed mszą zaproszono wszystkie chętne dzieci do podejścia do jednego z organizatorów. Okazało się, że dzieci na początku mszy procesyjnie wprowadzały wraz z księdzem postać małego Jezusa i wspólnie umieścili Dzieciątko w stajence. Najważniejsze elementy liturgii były czytane i tłumaczone na 4 języki (te same, wymienione wcześniej). Podczas mszy można było przystąpić do komunii, która sprawnie była rozdawana przy pomocy obsługi statku. Całość zakończyła się koncertem kolęd i świątecznych piosenek.

My niestety nie mogliśmy zostać na całym koncercie, a warto było, z uwagi na wczesną pobudkę związaną z jutrzejszym zwiedzaniem Omanu. Po powrocie do kabiny czekała na nas bardzo miła niespodzianka od Costa Cruise – babka Panettone oraz życzenia…bardzo miły gest armatora 🙂

Pierwszego dnia świąt, czyli kolejnego dnia rejsu, przywitał nas przepiękny widok wybrzeża Omanu. Na ten dzień rejsu wybraliśmy wycieczkę Muscat and Nakhl, jeszcze przed rozpoczęciem rejsu rezerwując ją na stronie internetowej armatora. Niestety na statku, odpowiednio wcześnie, poinformowano nas, iż wybrana przez nas wycieczka nie odbędzie się z uwagi na zbyt małą ilość chętnych osób. Zaproponowano nam wycieczkę zbliżoną do pierwotnej – Mystical Muscat. Głównym celem było zwiedzenie stolicy Omanu – Muskatu oraz głównego meczetu Muskatu.
W pierwszej kolejności pojechaliśmy autokarem do głównego meczetu Muskatu – Wielkiego Meczetu Sułtana Qaboos (Sultan Qaboos Grand Mosque). Budowę tego meczetu zakończono w 2001 roku, zbudowano go z 300 tysięcy kamieni piaskowca indyjskiego, powieszono żyrandole z kryształów Swarowskiego oraz wyłożono ogromnym dywanem ręcznie tkanym przez kobiety z Iranu w postaci jednego kawałka.

Podczas naszej wycieczki mieliśmy bardzo sympatycznego i otwartego przewodnika. Przekazywał nam bardzo ciekawe informacje dotyczące samego kraju, obyczajów Omańczyków, a także wiele ciekawych informacji z życia religijnego – takich jak sposób przygotowania do modlitwy, etapy modlitwy czy z życia wzięte historie dotyczące wielożeństwa w religii islamskiej. Po zwiedzaniu meczetu wróciliśmy w okolice portu, gdzie udaliśmy się na souk – Muttrah Souk. Jest to prawdopodobnie najstarszy, tradycyjny bazar w tym regionie, gdzie można zakupić dużo ciekawych i niedrogich pamiątek.

Prosto z bazaru pojechaliśmy do Narodowego Muzeum Omanu – Bait Al Zubair. Muzeum nie poraża wielkością ani eksponatami, znajdują się w nim starożytne sprzęty gospodarstwa domowego, broń, kostiumy, biżuteria. Ostatnim punktem wycieczki był krótki postój przed pałacem Al – Alam – jeden z główniejszych pałaców Sułtanów Omanu. W pałacu zwyczajowo odbywają się ważniejsze uroczystości.

Następnie wróciliśmy na statek na obiad i po krótkim odpoczynku wybraliśmy się na spacer promenadą wzdłuż wybrzeża Cornishe Muttrah. Promenadą dotarliśmy do wieży obserwacyjnej – Old Walk Tower, skąd rozpościerał się piękny widok na port, w którym stał nasz statek.

Także tego dnia, odbyła się msza dla chętnych osób, również w teatrze. Tego dnia czekała także niespodzianka dla najmłodszych uczestników rejsu – Mikołaj z prezentami dla każdego dziecka. Dla najmłodszych spotkanie z Mikołajem było bardzo entuzjastycznym przeżyciem. Jak się dowiedzieliśmy z zasłyszanej rozmowy nieco starszej dziewczynki z rodzicami – Mikołajem był wspominany wcześniej ksiądz 😉 Statek odpłynął z Muskatu dopiero po północy, co umożliwiło nam podziwianie wybrzeża Muskatu wieczorową porą.

Drugi dzień świąt spędziliśmy na morzu. Podczas całego dnia korzystaliśmy z atrakcji dostępnych na statku, opalaliśmy się na górnym pokładzie, korzystaliśmy z centrum fitness. Na statku było tłoczno, ale znaleźliśmy dla siebie miejsce w pobliżu basenu. Pierwszy raz podczas naszych rejsów w trakcie lunchu przeżyliśmy chwilę grozy. Konsumując obiad przy stolikach na zewnątrz zaczął wyć alarm, a z pobliskiego ciągu wentylacyjnego zaczął wydobywać się dym. Z megafonów usłyszeliśmy komunikat wołania ochrony. Po chwili statek zatrzymał się na środku Zatoki Perskiej. Po jakiś 20-30 minutach niepewności podano komunikat, że wszystkie systemy nawigacji są już sprawne i że nie istnieje już żadne niebezpieczeństwo. Po niedługiej chwili statek ruszył w dalszą podróż, jeszcze bez sprawnej klimatyzacji, która do końca dnia została naprawiona. W naszej opinii wystąpił jakiś pożar w maszynowni, ale jak widać takie sytuacje są szybko opanowywane. Po pełnym emocji wczesnym popołudniu, resztę dnia spędziliśmy na spokojnym, choć nieco wietrznym plażowaniu na statku.

Święta, święta i po świętach…odpoczynek po świętach wskazany 🙂 A gdzie lepiej jak nie na plaży…przed nami kolejne nowe dla nas miejsce na Ziemi – wyspa Sir Bani Yas. Na tej uroczej wyspie przywitała nas bardzo gęsta mgła, poza statkiem na środku morza, nie było widać nic wokół. Statek zacumował nieopodal wyspy (przy wyspie nie ma portu z wystarczającą głębokością dla statków wycieczkowych), dlatego łodziami ratunkowymi (tak, tak to dodatkowe przeznaczenie tego sprzętu na statkach) dostarczano nas do brzegu wyspy.

Mgła była tak gęsta, że po przypłynięciu na Sir Bani Yas nie było widać naszego statku, a sam widok plażowych leżaków w mgle – bezcenny 🙂 Obserwowaliśmy jak statek wyłaniał spod mgły dobrych kilkadziesiąt minut, a statek był całkiem niedaleko nas. Wyspa udostępnia dla rejsowiczów całą infrastrukturę plażową – leżaki, parasole. Poinformowano nas jedynie o konieczności zabrania ręczników basenowych ze statku na wyspę, więc tak zrobiliśmy. Na wyspie można było skorzystać także z wycieczek zorganizowanych przez armatora, niestety samemu na własną rękę nie dało się nic zwiedzić czy zobaczyć na wyspie.

Sir Bani Yas to największa naturalna wyspa Zjednoczonych Emiratów Arabskich, choć jej powierzchnia to 17 kilometrów na 9 kilometrów. Wyspa jest rezerwatem przyrody stanowiącym miejsce zamieszkania, życia i rozwoju dla 13 000 zwierząt, kilku milionów drzew i roślin. Nam udało się zapisać na ostatnie miejsca na wycieczkę objazdową samochodami terenowymi po wyspie.

Pierwszą połowę dnia spędziliśmy na wyspie na plażowaniu, czyli krótkim leżakowaniu, spacerowaniu i zbieraniu przepięknych muszelek (ilości niemalże hurtowe nad brzegiem morza). Na wyspie zapewniono także wyżywienie. Ze statku sprowadzono kucharzy, jedzenie i całą gastronomię, wiec można było posilić się na wyspie bez potrzeby wracania na statek (w ramach wyżywienia na statku, bez dodatkowych opłat). Popołudniu wyruszyliśmy na wycieczkę po wyspie 7-osobowym samochodem terenowym. Jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji zobaczyć takiego ogromu dzikożyjących zwierząt tuż z okna samochodu. Kierowca zatrzymywał się podczas jazdy, abyśmy mogli bliżej przyjrzeć się stadom zwierząt bądź wypatrzeć poszczególne zwierzęta (żyrafy czy geparty) przy czym bardzo ciekawie opisywał sposób życia, zachowania poszczególnych zwierząt…na przykład geparda, na którego czekaliśmy (w podobno ulubionym miejscu geparda…), ale nie wypatrzyliśmy i nie doczekaliśmy się 🙂

Jako jedni z ostatnich opuściliśmy tą fascynującą wyspę. Na statku wieczorem czekały nas kolejne atrakcje, tego wieczoru w teatrze odbył się The Voice of the Sea 🙂 z możliwością głosownia na swoich faworytów za pomocą specjalnych pilotów wcześniej rozdawanych.
Kolejnego dnia zawitaliśmy do stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich czyli Abu Dhabi. Port, w którym zacumowaliśmy niestety jest zlokalizowany daleko od centrum miasta, a ponieważ nie chcieliśmy korzystać z żadnej wycieczki, gdyż część Abu Dhabi zobaczyliśmy podczas wcześniejszego wyjazdu, chcieliśmy skorzystać z usług taksówek. Niestety taksówki nie wychodziły najtaniej z uwagi na dodatkową opłatę związaną z wyjazdem z portu. Wiele osób skorzystało z autobusów hop on-hop off. My finalnie skorzystaliśmy z darmowego autobusu, który dojeżdżał do centrum handlowego World Trade Center Abu Dhabi. Spod centrum handlowego udaliśmy się taksówką pod słynny Emirates Palace, który pierwotnie miał być pałacem, a finalnie został hotelem. Pałac natomiast zbudowano w zasadzie nieopodal wraz z zatoką jachtową 🙂 – można go obserwować od strony tejże zatoki idąc w kierunku Heritage Village czy ulicy Cornische. Udając się do Emirates Palace ważną sprawą jest odpowiedni ubiór – długie spodnie (także mężczyźni!) oraz bluzka/koszulka zakrywająca ramiona. Nieprawidłowy strój skutkuje zakazem wejścia na teren Pałacu – ochrona sprawdza każdego potencjalnego gościa tuż przy bramie.

Naszym następnym punktem był Heritage Village, czyli skansen przedstawiający życie ludzi z terenów Zatoki Perskiej. Ze skansenu, zlokalizowanego nad brzegiem Zatoki Perskiej, roztacza się przepiękna panorama na obecne, nowoczesne Abu Dhabi.

Następnie spacerowaliśmy nabrzeżem wzdłuż ulicy Cornische, skąd taksówką wróciliśmy do tego samego centrum handlowego – World Trade Center Abu Dhabi, skąd darmowym autobusem wróciliśmy do portu. Po krótkim odpoczynku po długim spacerze w Abu Dhabi udaliśmy na przepyszną (jak zazwyczaj) kolację. Tego wieczoru w teatrze odbywało się „Gente di Mare”, czyli Ludzie Morza w wykonaniu obsługi statku. Członkowie obsługi prezentowali swoje zdolności wokalne…ciekawa atrakcja zwłaszcza kiedy podczas pokazu wypatrzyło się kogoś znanego nam z obsługi statku 🙂

Przedostatniego dnia rejsu powróciliśmy do Dubaju, gdzie ponownie skorzystaliśmy z darmowego autobusu do centrum handlowego, aby uniknąć dodatkowej opłaty taksówkowej za wyjazd z portu. Dubaj to jedno z naszych ulubionych miast i znamy go już dość dobrze, dlatego tym razem zdecydowaliśmy się „odwiedzić” pole golfowe. Pole golfowe, a to dlatego, iż uczymy się obecnie grać w golfa i skorzystaliśmy z możliwości dodatkowego treningu.

Po ćwiczeniach skorzystaliśmy z chwili odpoczynku w centrum handlowym, zwłaszcza z uwagi na chwilę wytchnienia w klimatyzowanym pomieszczeniu 🙂 Potem krótki spacer w dzielnicy Deira, przepłynięcie abrą w Dubai Creek po zmroku (zupełnie inne wrażenia aniżeli w dzień) oraz małe zakupy na souku po drugiej stronie przystani i powrót do portu. Z powrotem na statek wróciliśmy taksówką – tym razem zaszaleliśmy i zapłaciliśmy te dodatkowe 20 AED za sam wjazd na teren portu.

Po późnym powrocie na statek zjedliśmy kolację – tym razem wyjątkowo jak na nas w bufecie na górnym pokładzie. Po kolacji padnięci i zmęczeni mieliśmy tylko chwilę na złapanie oddechu, ponieważ czekało nas jeszcze pakowanie walizek i tradycyjne wystawienie ich przed drzwi kabiny przed północą.

Ostatniego dnia rejsu kabinę można było opuścić do godziny 12:00, my postanowiliśmy opuścić kabinę nieco wcześniej. Chcąc jeszcze nagrzać się promieniami słońca (w Polsce mroźna zima…brrr) postanowiliśmy wypoczywać na górnym pokładzie na leżakach. W ostatniej możliwej grupie opuściliśmy statek (po wcześniejszej prośbie w recepcji o zmianę grupy z uwagi na późniejszy lot) około 14:00 i udaliśmy się taksówką na lotnisko. Z terminala 2 mieliśmy popołudniowy odlot linią Smartwings do Ostrawy. Późnym wieczorem wylądowaliśmy w mroźnej Ostrawie (-8 C) skąd po nocnym skrobaniu szyb w pozostawionym wcześniej samochodzie na pobliskim parkingu wróciliśmy nocą do Katowic.